- Aktorzy Teatru Polskiego to fachowcy od wiersza, dlatego grzechem byłoby nie wykorzystać ich rzemiosła - mówi Katarzyna Raduszyńska, reżyserka czytania "Nowy Don Kiszot, czyli Sto szaleństw" w ramach cyklu "Fredro. Nikt mnie nie zna", które już dzisiaj o godz. 19 odbędzie się w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego.
Co Don Kiszot Aleksandra Fredry ma wspólnego z Don Kichotem Miguela de Cervantesa? Katarzyna Raduszyńska: Fredro użył figury Don Kichota, a Fredrowski bohater Karol czerpie z niego całymi garściami, nazwał siebie "Nowym Don Kiszotem". Zachowuje się też jak Karol ze "Zbójców" Friedricha Schillera. Robi to samo co Don Kichot z Cervantesa, tyle że nie walczy z wiatrakami, a z pniakami. Staje w obronie płci pięknej, kompletnie o to nieproszony, wymyśla sobie konkretne zadania i je realizuje. Od hiszpańskiego bohatera odróżnia go jednak to, że tamten jednak ponosi konsekwencje, a ten nie. Jest zupełnie bezkarny. Tekst jest o Don Kichocie, ale jest w nim wiele innych tematów, znacznie ważniejszych albo jeszcze ciekawszych. Opowiedz fabułę. K.R.: Akcja dzieje się w dobrach kasztelana. Do drzwi karczmy puka Michał - Pedrillo (sługa) wraz ze swoim panem Karolem. Właśnie wrócili z kolejnej awanturki, podczas której walczyli z pniakami, ale Don Kichota już ci�