"Damy i huzary albo Play Fredro" wg Aleksandra Fredry w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Premiera "Dam i huzarów" nieprzypadkowo odbyła się w okolicy Święta Wojska Polskiego. W Warszawie woje, rycerze, żołnierze i oficjele defilowali, prężąc torsy w tej rozciągniętej na kilka kilometrów rekonstrukcji mitów i archetypów. Zaś na gdańskiej scenie trwał seans psychoterapii, mający od tychże mitów i archetypów raz na zawsze uwolnić polskiego, zagubionego w nich mężczyznę. Na wielkiej, pustej scenie zmęczony Major (świetny, także w interakcjach z widownią Robert Ninkiewicz), w koszuli pacjenta szpitala psychiatrycznego i z łopatką do przewracania naleśników w roli oręża, konfrontuje się ze swoim "wzorem" - Starym Huzarem w wersji zombie (Michał Jaros). W tle jak refren wraca myśl realizatorów spektaklu o uwolnieniu się od przymusu odgrywania komedii typów Moliera w polskich realiach. Jej przykładem są "Damy i huzary", fabuła inscenizowana jest więc "grubo" farsowo. Trzy siostry majora mają wejścia w stylu bohaterek "Mamma Mii!" z