Teatr im. Fredry w Gnieźnie od ubiegłego sezonu przedsięwziął kilka inicjatyw nakierowanych na pomoc zwierzętom. Rozpoczęło się od filmu „Wszystkie zwierzęta są równe i żadne nie jest równiejsze” nakręconego przed wakacjami, w którym pracownicy Teatru opowiadali o swoich pupilach i apelowali o odpowiedzialność w okresie urlopów, przypominając, że każde zwierzę to członek rodziny - pisze Joanna Ostrowska w portalu kulturaupodstaw.pl.
Przy okazji wyszło na jaw, że niemal wszystkie zwierzaki pracowników to znajdy przygarnięte z ulic i ogródków, adopciaki ze schronisk lub azyli. Otwartość instytucji jaką jest Teatr Fredry na obecność zwierząt w jej murach, była zauważalna już wcześniej. Wiele razy teatr odwiedzali artyści ze swoimi psami i kotami.
Aktor Michał Karczewski często przychodzi do pracy razem ze swoim psem – Cienkim i to on stał się twarzą prozwierzęcych akcji Teatru.
Joanna Ostrowska: Michale, jesteś aktorem, pracujesz w gnieźnieńskim teatrze. Czy uważasz, że teatr to dobre miejsce dla inicjatyw prozwierzęcych?
Michał Karczewski: Myślę, że nie ma znaczenia, kim się jest i gdzie się pracuje. Każde miejsce jest dobre, by pomagać zwierzętom w potrzebie. Wystarczy ruszyć głową i wpaść na dobry pomysł, a potem kolejny, kolejny, kolejny...
J.O.: Czy praca w teatrze jakoś ułatwia taką działalność?
M.K.: Teatr, czyli moje miejsce pracy, na pewno nie utrudnia mi tej działalności, więcej – znajduję tu wsparcie.
Zawdzięczam to Pani dyrektor Joannie Nowak. Właściwie odczułem to już w czasie naszej pierwszej rozmowy w sprawie pracy. Zapytałem wtedy, czy mój pies będzie mógł swobodnie poruszać się po teatrze. Nie było żadnych przeszkód.
Pani dyrektor okazała się wielką miłośniczką zwierząt. A nie jest to takie oczywiste. Mamy 2020 rok, wiele knajp, sklepów, galerii sztuki, miejsc spotkań jest otwartych na zwierzęta, ale w dalszym ciągu są miejsca i ludzie, którzy krzywo patrzą na braci mniejszych. Kiedy zwierzęta nie są mile widziane w pewnych miejscach, omijam je, nigdy ich nie odwiedzam.
Wracając do pytania, w teatrze widzę ogromne pole do prowadzenia prozwierzęcej działalności.
J.O.: Zaczęło się od tego, że dostałeś zgodę na przychodzenie do pracy z psem, ale teatr to nie tylko Pani Dyrektor. Pierwsze skojarzenie może być takie, że obecność zwierzęcia w pracy przeszkadza, szczególnie w takim zawodzie, gdzie cały czas jest się w kontakcie z innymi, podczas prób, spektakli. Co byś odpowiedział tym, którzy twierdzą, że pies przeszkadza w próbach?
M.K: Pan/pani dyrektor w jakimkolwiek miejscu pracy to szef. Z dyrektorem rzadko kiedy się dyskutuje. Niektórzy może byli lekko zdziwieni, że mały dzik biega ze mną od garderoby, przez scenę, do biur, ale jak dowiadywali się, że mam zgodę z góry, to nie mieli wyjścia, musieli to zaakceptować.
Przy czym, na cały teatr, zdziwione były może dwie osoby, które i tak szybko przekonały się, że wolno biegający pies to nic złego, o ile potrafi się zachować. Cała reszta uśmiechała się od pierwszej chwili i nie widziała w tym najmniejszego problemu.
Cienki, zanim zacząłem pracę w Gnieźnie, był już po swoim scenicznym debiucie na dużej scenie ("Krum" w reżyserii Kasi Minkowskiej). Grałem Taktyka i zaproponowałem reżyserce, że moja postać powinna mieć przy sobie swojego wiernego przyjaciela. Zabierałem Cienkiego na próby i już na samym początku wspólnej z nim pracy wpadłem na ten pomysł.
Ponad miesiąc prób, wykonywanie zadań aktorskich, bez tresury i jakiegokolwiek reżimu - on po prostu kocha być na scenie i pracować. Był jak zaprogramowany, na scenie poruszał się bez smyczy i robił to, czego zażyczyła sobie Kasia. Jednemu z aktorów przeszkadzała obecność psa na scenie, bo... Cienki odciągał od niego uwagę.
Zagraliśmy nawet na festiwalu w Niemczech. W obsadzie na plakacie znalazło się: Cienki - der hund.
J.O.: Może w takim razie zgoda na pracę z psem w teatrze to twój indywidualny przywilej? Pies z doświadczeniem scenicznym, po występach na festiwalach...
M.K.: Nie, to nie miało znaczenia. Miłość do zwierząt w oczach Pani dyrektor zobaczyłem od pierwszej sekundy.
Byłem wychowywany w obecności zwierząt od najmłodszych lat. Wiem, kiedy ktoś udaje w tej kwestii i tylko pozuje na zwierzoluba.
Poza tym, w teatrze biegają też zwierzęta innych pracowników. Mamza i Zojka to wspaniałe suczki, które mają dokładnie te same prawa, co Cienki. A trzy miesiące temu pojawił się jeszcze Bolek - znaleziony przeze mnie na trasie pies.
J.O.: Chciałabym podrążyć temat. Czy działaniom prozwierzęcym coś daje, że włączył się w nie właśnie teatr i że tu odbywają się takie akcje, jak Twoja zbiórka dla Radys, Dzień Zwierząt u Fredry, czy zorganizowana przy okazji ostatniej premiery Mateusza Bednarkiewicza „Kamionna. Opowieści rodzinne” zbiórka dla azylu Fundacji Masz Nosa?
M.K.: Namawiam swoich znajomych w teatrze do adopcji i do pomocy w udostępnianiu informacji o zwierzętach w potrzebie.
Kilku osobom udało mi się wybić z głowy kupowanie rasowych zwierząt - często z pseudohodowli. Część osób jakiegoś zwierzaka zaadoptowała. Ruszyła fala udostępnień na portalach, aż przyszedł w końcu czas wakacji, kiedy miała miejsce największa interwencja dotycząca schroniska w Radysach.
Zamieściłem na swoim fanpage'u zbiórkę żywności i różnego rodzaju artykułów, która została także udostępniona na stronach Teatru. Postanowiłem, że po premierze Wiktora Rubina „I tak nikt mi nie uwierzy” i po skończonych próbach do kolejnego spektaklu, od razu jadę na interwencję do Radys swoim samochodem. Poprosiłem ludzi, by przynosili swoje dary do Teatru.
Zbiórka była krótka, trwała niecałe 3 dni. Gdyby trwała dłużej, nie zapakowałbym wszystkiego do samochodu. Gnieźnianie się spisali!
J.O.: A potem pojawił się pomysł imprezy na wolnym powietrzu, na placu przed Teatrem adresowanej do mieszkańców Gniezna – Dzień Zwierząt u Fredry. Jeden z jego elementów trwa dłużej niż dzień i zamienił się w stały element, który towarzyszy nam od miesiąca i już przyniósł pewne rezultaty.
M.K.: W teatrze mamy duże foyer. Nie ma kawiarni, widzowie bardzo często wcześniej przychodzą i czekają na spektakl.
Pomyślałem, że będzie super, jeśli Pani dyrektor zgodzi się na mój pomysł Kącika Adopcyjnego, na którym widzowie mogliby zawiesić oko.
Zgodziła się. Wymyśliłem, jak to ma wyglądać i funkcjonować, poprosiłem scenografkę Agnieszkę Wielewską o wykonanie projektu graficznego dla panów z pracowni stolarskiej - Krzysztof Chrobiński, Paweł Fedyszyn- wielkie dzięki!
Kącik wymagał trochę czasu i poświęcenia, ale powstał! Wszedłem w kontakt z gnieźnieńskimi organizacjami i fundacjami, które podrzuciły mi swoje ogłoszenia. Jestem w kontakcie z masą innych fundacji, każdy chciałby mi podrzucić swoje, ale nawet Teatr Wielki Opera Narodowa nie miałby tyle miejsca. Kącik jest otwarty nie tylko na Gniezno. W tym momencie można znaleźć ogłoszenia z Podlasia, Warszawy i województwa łódzkiego.
Fundacje często pomagają w transporcie zwierząt do nowych domów, ale ja zachęcam do odwiedzin, zanim się zdecydujemy na adopcję. Myślę, że należy się najpierw poznać ze zwierzakiem, by uniknąć traumatycznych dla tych stworzeń powrotów do schronisk, czy domów tymczasowych - przez pochopne decyzje.
większym zespole razem z Magdą Musiał, Jagodą Drzeżdżon (zrobiła logo Fredro prozwierzęcy), Katarzyną Pawłowską i Tobą, zorganizowaliśmy w Teatrze, na placu Dzień Zwierząt u Fredry, na który zostali zaproszeni różni fachowcy z gnieźnieńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami oraz z fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt i Masz Nosa.
Pogoda dopisała, opiekunowie ze swoimi pupilami się zjawili, a ze sceny można było dowiedzieć się mnóstwa rzeczy z różnych dziedzin. Był porady behawioralne, ciekawostki o sposobach i usługach pielęgnacyjnych, informacje o pomocy weterynaryjnej i działalności stowarzyszeń na rzecz ochrony zwierząt, porady dietetyka np. odnośnie diety roślinnej dla zwierząt i wiele innych. Wszyscy byli do dyspozycji przez kilka godzin na swoich stanowiskach.
Tym sposobem chcieliśmy dotrzeć do ludzi, by ich świadomość i ciekawość w kwestii posiadania a także ochrony zwierząt była jak największa.
J.O.: Kącik Adopcyjny zaistniał również na teatralnym facebooku, gdzie co tydzień ma swoje odsłony. Ma już jakieś sukcesy na koncie?
M.K.: Kiedy już Kącik Adopcyjny fizycznie stanął w teatrze i zawisły na nim pierwsze ogłoszenia, po niedługim czasie odezwało się do mnie kilku dyrektorów teatrów z pytaniem:
„O co chodzi? Chcemy to u siebie!”
W Teatrze Fredry już w dniu inauguracji został adoptowany pierwszy kot i to przez Panią dyrektor Joannę Nowak i aktora Rolanda Nowaka.
Tydzień później dom znalazł pierwszy pies, dosłownie kilka dni temu kolejny kot. Niedługo kąciki adopcyjne powstaną też w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze, Teatrze Lalki Tęcza w Słupsku i Teatrze Maska w Rzeszowie.
Namawiam też innych dyrektorów. Liczą się chęci, bo to one są kluczem, a niektórzy wykręcają się pandemią albo trudną sytuacją polityczną. Trochę to absurd.
J.O.: W planach Teatr ma jeszcze wypuszczenie kalendarza na przyszły rok z aktorami zachęcającymi do adopcji zwierząt. Przyłączysz się?
M.K.: To chyba pytanie retoryczne [śmiech].
Wychodzi na to, że przez pandemię trochę poczekamy do kolejnej premiery. Chciałbym wykorzystać ten czas, między innymi na to, żeby porozmawiać z naszymi Paniami z teatru, które od lat przygotowują pyszne, wegetariańskie bankiety towarzyszące premierom. Myślę, że wspólnymi siłami dopracujemy i tak już wspaniałe menu, żeby oferta była wegańska.
Może wtedy niektórzy przestaną żartować, że wegańskie jedzenie nie ma szans dorównać smakowi mięsa i zrozumieją, że weganie jedzą nie tylko "trawę i kamienie".
Moim marzeniem jest również, żeby ktoś, kto to czyta, dał dom przecudownej urody jamnikowi Rocky'emu (zobacz zdjęcie - dane do kontaktu w podpisie). Cały czas wierzę, że ostatnie lata swojego życia spędzi on w najlepszym domu na świecie! Bo po prostu na to zasługuje.
***
Rozmawiali Joanna Ostrowska (pracuje w Instytucie Kulturoznawstwa UAM i Teatrze Fredry w Gnieźnie, gdzie zajmuje się budowaniem relacji z otoczeniem oraz obsługą medialną przedstawień) i Michał Karczewski (aktor, rozpoznawalny między innymi jako Freddie w spektaklu Piotra Siekluckiego oraz Geoffroy z "Historii Przemocy" w reżyserii Eweliny Marciniak).