"Mąż i żona" na Scenie Nowej to nie tylko Fredro śmieszny, frywolny i dla dorosłych, ale także na wskroś współczesny, bowiem reżyser Eugeniusz Korin przeniósł bohaterów fredrowskich w naszą rzeczywistość.
W efekcie pozwala nam podglądać "dolce vita" rodzimych Rockeffelerów przy odsłoniętych żaluzjach. Psy szczekają, drzwiczki samochodowe trzaskają, telewizor chodzi, a naszym nowobogackim co rusz mylą się piloty do zasłon, do świateł i do sprzętu audiowizualnego. W dodatku na naszych oczach, bez skrępowania uprawiają seks (ale - dodam - czynią to humorystycznie, nie przekraczając granic dobrego smaku). Eugeniusz Korin przerobił XIX-wieczną salonową komedię na współczesną, dynamiczną i zgryźliwą farsę obyczajową, którą opatrzył trafnym tytułem, "Fredro dla dorosłych". Dowiódł, że tekst autora "Zemsty" brzmi dziś nośnie i nie przynudza. Dawny hrabia gładko przemienia się w biznesmena, zaś niewinna panienka - w sprytną i cyniczną dziewczynę wyzwoloną z wszelkich tabu. Przyjaciel pana domu jest amatorem koni i kobiet, a jego kochanka - pani domu - amatorką pozamałżeńskich wrażeń erotycznych, co nie przeszkadza jej pilnie uczęszczać w n