Krytycy, próbując opisać fenomen zespołu, balansującego na cienkiej granicy między kiczem i awangardą, bardzo często uciekają się do porównania z działalnością spółki Kurt Weill - Bertolt Brecht; tym bardziej, że zespół nagrał własną wersję "Opery za trzy grosze" (2001) - o londyńskiej grupie The Tiger Lillies pisze Mateusz Żurawski w Teatrze.
Oto wariat obwieszcza światu, że nie kto inny, tylko on ukrzyżował Chrystusa - i miał z tego niezłą frajdę. Głosem kastrata, przechodzącym w skrzek, szybko, coraz szybciej wylicza kolejne wymyślne tortury, zacierają się granice słów, ale ani na chwilę nie gubi się rytm: "I'm bang-! I'm bang-! I'm banging in the nails!". W tle słychać zawodzenie rozstrojonego instrumentu, obok ktoś masakruje perkusję. Piosenka "Banging in the Nails" z albumu "The Brothel to the Cemetery" (1996) balansuje na granicy dobrego smaku, pod względem zarówno formy, jak i treści. Edward Gorey był zachwycony. Amerykański poeta i rysownik, autor purnonsensowych, nierzadko makabrycznych historyjek (w Polsce znany z tomików "Osobliwy gość" i "Pamiętna wizyta", które ukazały się w ostatnich latach w przekładzie Michała Rusinka), w "Banging in the Nails" odnalazł typ groteski i czarnego humoru bliski własnej twórczości. W dowód uznania wysłał jej wykonawcom paczkę z plikie