"Frankenstein" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu. Pisze Jolanta Kowalska w Teatrze.
Dyrektor sceny, Konrad Imiela, zapragnął wypędzić z widowisk muzycznych ducha masowej rozrywki, oczyścić go z blichtru gatunkowych sztamp, a nade wszystko - wyegzorcyzmować z grzechu infantylizmu. Program ten realizuje wprawdzie ze zmiennym szczęściem, ale za to konsekwentnie, stawiając na adaptacje literackiej klasyki w miejsce licencjonowanych broadwayowskich hitów. Na Capitolowe afisze trafiła już muzyczna wersja Dziejów grzechu Żeromskiego (reż. Anna Kękuś-Poks, 2009), zaryzykowano też musical na motywach "Idioty" Dostojewskiego (reż. Wojciech Kościelniak, 2009) oraz "Operetkę" Gombrowicza (reż. Michał Zadara, 2007). Chodziło nie tylko o to, by do teatru muzycznego wprowadzić głębsze treści, ale i o to, by wypracować styl, który na nowo zdefiniowałby relacje pomiędzy aktorem, ruchem, plastyką obrazu scenicznego i muzyką. Swoistą sumę tych poszukiwań stanowi "Frankenstein" Wojciecha Kościelniaka. Jest to z jednej strony swobodna fantazja na