PROSZĘ państwa, "Kolacja" nie jest szuką o trudnościach aprowizacyjnych krajów Europy Wschodniej. Nie jest też sztuką mówiącą o wyższości czy powinnościach narodu polskiego wobec innych nacji. Nie ma nic wspólnego z rozdzieraniem szat nad losem którejkolwiek z Rzeczypospolitych. I to jest jej pierwszy wielki atut. "Kolacja" rozgrywa się w lipcu 1815 roku we Francji, czyli - z punktu widzenia dzisiejszego Polaka skołowanego biało-czerwoną egzaltacją z jednej strony i widmem niepewności z drugiej - ...nigdzie. To prawdziwa przyjemność przyjrzeć, się tak odległym kłopotom innych. Jest parna noc przed burzą z 6 na 7 lipca. Lud paryski wyległ na ulice, a deszcz, który - jak mówi Talleyrand.- zawszą działa kontrrewolucyjnie, nie chce spaść. Co chwilę natomiast słychać trzask tłuczonej kamieniem szyby. Tymczasem w pałacyku otoczonym ciżbą paryżan trwa intymna, kolacja. Jest ona zresztą jedynie pretekstem do rozmowy, która w ciągu
Tytuł oryginalny
Francuz z Francuzem
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski Nr 244