- Rozpoczynając pracę nie wyobrażałam sobie, że aż tak wielki jest wpływ sceny na modę - powiedziała Catherine Join- Diéterle, komisarz wystawy "Mody! W mieście jak na scenie", trwającej od soboty w Państwowym Centrum Kostiumów Scenicznych w Moulins.
Wystawę otwiera prezentacja pięciu strojów, z których niektóre są kostiumami, a niektóre ubraniami codziennymi, wieczorowymi lub nawet dworskimi. Z różnych epok, z różnych sfer, z różnych przedstawień. Czasem, jak w wypadku Arlekina, łatwo jest domyślić się, że to kostium, ale suknia wieczorowa dla Mary Marquet, aktorki Komedii Francuskiej z połowy XX w., jest niemal identyczna z tymi, jaki ubierała na scenę. W następnej sali pokazana jest suknia dworska, uszyta około r. 1750 dla wersalskiej arystokratki. To właśnie w tym okresie aktorki żądać zaczęły dla siebie takich szat na scenę. I bardzo o to walczyły również dlatego, że - jak mówi Catherine Join- Diéterle, zdarzało się, że "aktoreczka grająca służkę gwiazdy miała suknię od niej piękniejszą i bogatszą, a to dlatego, że miała majętnego kochanka". Ta "suknia dworska" z lekkimi zmianami przetrwała do końca XVIII w., choć równocześnie modna była egzotyka, przede wszystki