"Wiele demonów" Jerzego Pilcha w reż. Jacka Głomba w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Jacek Sieradzki, członek Komisji Artystycznej 25. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Czy ta powieść nadaje się na scenę? Jest przecież bujnie rozkrzewioną fantazją snutą przez narratora, którym jest nie wiadomo kto (w paru miejscach niespodziewanie włącza się narracja pierwszoosobowa, ale epizodyczna i nierozwinięta). Opowiadacz portretuje mieszkańców Sigły, będącej skrzyżowaniem beskidzkiej Wisły z nowym Macondo, nadaje im nieprawdopodobnie wymyślne nazwiska (ach, kościelny Messerschmidtke!), kreuje groteskowo wynaturzone, freakowate zachowania, włazi w pokręcone dusze i wyciąga stamtąd rozmaite tajemnice, nigdy nie do końca. Wszystko jest zawarte w gęstej, odautorskiej narracji, jeśli nie liczyć paru efektownych monologów i paru agonów, których uczestnikami są na przykład pastor Mrak i niewierzący tak głęboko, że niewiara staje się wiarą, komendant Rakoczy. Oczywiście jest w tych "Wielu demonach" cały ten świat ewangelików z obiegowymi cechami typu chłód, intelektualizm, odpowiedzialność; kreacja autorska pcha ów ś