- Chciałabym spróbować różnych nowych rzeczy, ale nie umiem się pchać i przypominać o swoim istnieniu. Ale to pewnie pretensja bardziej do mnie samej - z Edytą Ostojak, aktorką Teatru im. Osterwy w Lublinie, rozmawia Witold Mrozek w portalu dwutygodnik.com.
WITOLD MROZEK: Zagrałaś w zeszłym sezonie nauczycielkę idealistkę w ważnym przedstawieniu o polskiej szkole - "Kowbojach" Anny Smolar i Michała Buszewicza. Pracowaliście przy tym spektaklu z nauczycielami z Lublina? EDYTA OSTOJAK: Ania i Michał odbyli z nauczycielami z Lublina i okolic warsztaty przez kilka dni, my jako zespół aktorski mieliśmy z nimi jedno czterogodzinne spotkanie. Mieliśmy wtedy okazję zapytać o wszystko, co nas interesuje. Ile w twojej Świetliczance jest z tego spotkania? - Hm... Faktycznie, pewna historia nas zainspirowała. Uśmiechnięta nauczycielka, która przyznała, że rezygnuje z zawodu, bo nie widzi nadziei na wygraną w walce z systemem. Była już na etapie zawodowego wypalenia... To chyba niezbyt optymistyczny punkt wyjścia? - Tak, od początku wiedziałam, że ta dziewczyna - moja postać - tego nie wytrzyma. Tak się zdarza, gdy do tego zawodu trafiają wrażliwcy, ludzie z dużą empatią. Ciężko im to potem ograniczać na rzec