SĄ PRZEDSTAWIENIA, do których - zanim jaszcze powstały - musi przylgnąć miano wydarzeń. Powody bywają różne: środowiskowa zmowa, powrót nawróconego, odkrywanie owocu zakazanego, Szczęśliwie z żadnym z tych powodów nie mamy do czynienia, chociaż rzecz wydarzeniem jest, choćby z tego tylko tytułu, iż dobry teatr bierze na warsztat najgłośniejszą powieść ostatniego dziesięciolecia - "Małą apokalipsę" Tadeusza Konwickiego. Konwicki w teatrze. Nie jest to premiera pisarza, nawet nie warszawski debiut sceniczny (Popularny grał swego czasu sympatyczną zresztą "Kronikę wypadków miłosnych"). Jego pulsująca dialogiem proza stosunkowo łatwo poddaje się zabiegowi i oswajania dla sceny. I {#os#694}Zaleski{/#} zrobił świetną adaptację, niemal "bryk" z powieści. W historii Bohatera, sposobiącego się do samospalenia przed gmachem KC, szantażowanego moralnie "sprawiedliwego w Sodomie" nie brak właściwie żadnego istotnego epizodu. K�
Tytuł oryginalny
Fotoplastykon polski
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny Nr 12