EN

22.11.1990 Wersja do druku

"Fortynbras się upił"

ALEŻ ja mam pecha! Po "Burzy" Szekspira, która była nie do opisania, z rozpaczy zajęłam się opisywaniem publiczności. I wobec tego w kolejnej recenzji nie mogę popełniać tautologii. A szkoda, bowiem nad rzędami w teatrze Kameralnym unosił się stokrotnie silniejszy, niż przy placu św. Ducha, zapach per­fum, a i w rzędach było cieka­wiej. Ale sza! Premiera Starego Teatru prze­biła premierę w Teatrze im. Sło­wackiego jeszcze jednym faktem. O ile w trakcie "Burzy" duch Williama Szekspira prawdopo­dobnie wył w zaświatach, a re­sztki kości tłukły się w grobie, o tyle na "Fortynbrasie" który się upił, pojawił się prawdziwy autor sztuki Janusz {#os#14173}Głowacki{/#} - prosto ze szczytów Manhattanu. W pozostałych szczegółach oba przedstawienia wykazywały duże zbieżności. Jedno i drugie rozpoczynało się burzą. W Sło­wackim miała ona charakter morski i okręty z sufitu zjeż­dżały widzom na głowy, w Ka­meralnym wichry szalały znacz­nie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Fortynbras się upił"

Źródło:

Materiał nadesłany

Echo Krakowa nr 227

Autor:

Elżbieta Konieczna

Data:

22.11.1990

Realizacje repertuarowe