Ze Zbigniewem Grochalem [na zdjęciu], aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, rozmawia Małgorzata Derwich.
- Mój ojciec był bardzo pracowitym człowiekiem. Jak mawiał - chodził do służby, jako maszynista kolejowy na liniach międzynarodowych. Jak on jestem człowiekiem ogromnej dyscypliny wewnętrznej. Wymagając wiele od siebie, innym też stawiam wysoko poprzeczkę. Dzięki temu nie ma dła mnie trudu, któremu bym nie podołał. Jednak coś za coś. Na tej pracowitości ucierpiały moje kontakty z synami. Ledwie się obejrzałem, a oni już stali się dorośli! Pamiętają mi tę nieobecność, choć może teraz bardziej ją rozumieją. - Jesteśmy w prawdziwej oazie spokoju - w pana domu. Dom to pana sukces? - Tak, ogromny! Mówi się o mężczyźnie, że powinien wybudować dom, posadzić drzewo, spłodzić syna. Te trzy rzeczy udało się - nie mnie samemu, ale nam, z żoną Aliną - zdobyć. Mogę powiedzieć, że wszystko, co osiągnąłem w swoim życiu, zawdzięczam sobie, a zwłaszcza swojej pracowitości. Choć wierzę w siłę pokory i skromności, w pewnym wieku mo