"Szalone nożyczki" Paula Pörtnera w reż. Stefana Friedmanna w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.
Być może autor "Szalonych nożyczek" Paul Portner, który zwykle miał do czynienia z anonimowymi słuchaczami radiowymi, postanowił dać im szansę w teatrze i uczynić aktorami w sztuce. Niewykluczone, że jako wielbiciel kryminałów pogmatwał śledztwo Herculesa Poirota i do salonu z winnymi wpuścił wszystkich. Niezależnie od intencji to, co wymyślił, sprawiło, że nieskomplikowana komedia zdobyła szturmem światowe sceny, a widownię teatralną zapełniają wciąż nowi chętni. Tak było i na premierze w Płocku. Uczestnicy telewizyjnych quizów, inter-netowi gracze, czytelnicy powieści kryminalnych, wreszcie klienci salonów fryzjerskich raz po raz wybuchają śmiechem, by w finale nagrodzić aktorów gorącą owacją. Teatr w teatrze. Kwitując fabułę, tak jak to się robi w streszczeniach odcinków seriali, powiedzmy, że zbrodnię popełniono nad salonem fryzjerskim, w mieszkaniu pianistki. Podejrzani są: właściciel salonu Tonio Grzebiński (Łukasz Mąka),