"Białe małżeństwo" w reż. Krzysztofa Raua w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie. Pisze Konrad Szczebiot w czasopiśmie Teatr.
Natura spektaklu dyplomowego sprawia, że są wszelkie powody, by się nie udał. Reżyser nie ma wyboru, jeśli chodzi o obsadę, w dodatku wszyscy grający powinni mieć możliwość wszechstronnego zaprezentowania aktorskiego potencjału. Ideałem by było, gdyby inscenizator podkreślił walory, a zatuszował warsztatowe słabości swoich podopiecznych. Poszukując tekstu, który miałby stanowić podstawę "dyplomu", reżyser musi brać pod uwagę liczebność oraz reprezentację poszczególnych płci na powierzonym mu "roku" i młody wiek wykonawców. Pozostaje więc wertować "Dialog" w poszukiwaniu jakiegoś dramatu dziejącego się w szkole lub na koloniach, sklecić naprędce montaż pod roboczym tytułem "Sceny z" albo wymyślać inscenizacyjne wygibasy, kończące się zwykle doklejeniem tryskającemu zdrowiem i energią młodzieńcowi siwej brody i wręczeniem mu przykrótkiej laski, żeby się musiał garbić. Szkoła na produkcję dyplomu może przeznaczyć skromniejsze