"Dancing" w choreogr. Jarosława Stańka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Weronika Boruc w Teatrakcjach.
"Dancing" to propozycja Teatru Polonia na karnawałowe wieczory: trochę muzyki, trochę poezji, trochę tańca. Jest też jaskrawym dowodem na to, że brak umiaru może zabić nawet najlepszy pomysł na przedstawienie. Krystyna Janda nie pierwszy raz sięgnęła po utwory Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. W 1985 roku zrealizowała widowisko telewizyjne, w którym śpiewała jej wiersze do muzyki Jerzego Satanowskiego. Powrót do tego spektaklu muzycznego miał być okazją do reinterpretacji "Dancingu", spojrzenia na przedstawione w nim sytuacje z zupełnie nowej perspektywy: już nie oczami pełnej życia, zakochanej kobiety, a osoby dojrzałej, znającej gorzki smak rozczarowań. Widzimy więc aktorkę w średnim wieku, snującą się ciężko po scenie w czarnej, stylizowanej na lata dwudzieste, sukience. Czy ma przedstawiać podmiot liryczny wierszy - młodą dziewczynę, poetkę, czy może po prostu samą Jandę - nie da się wyczytać z jej gry aktorskiej. Być może dlatego,