"Cabaret" Johna Kandera w reż. Jacka Bończyka w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Marek Kosma Cieśliński w Teatrze dla Wszystkich.
Od wejścia na widownię jesteśmy w teatrzyku Kit-Kat, o czym przekonują zawieszone nad rzędami i przyciemnione lampiony. Jest połowa lat 30-tych XX wieku, Berlin, kulturalne serce ówczesnej Europy, skupisko artystycznych indywiduów i obyczajowych skandalistów, a zarazem przestrzeń musicalu Johna Kandera "Cabaret", wystawionego właśnie w chorzowskim Teatrze Rozrywki. Ciekawy życia Amerykanin Clifford Bradshaw przyjeżdża do stolicy Niemiec z zamiarem napisania powieści, ale zamiast książki stworzy tu nie mający przyszłości związek z gwiazdką sceniczną Sally Bowles, obserwując przy tym, jak na ulicach miasta rodzić się będzie nieokiełznana i śmiercionośna fascynacja narodowym socjalizmem Adolfa Hitlera. Światowa metropolia staje się właśnie polem ksenofobicznej, acz krótkowzrocznej - jak się okaże - nagonki. Temat zaskakująco aktualny i dziś, przez co rozbudzający niemałe oczekiwania odbiorców. Adaptacja dyrektora artystycznego Teatru Jacka