Burleska znakomitego irlandzkiego dramatopisarza Seana O'Casey'a "Koniec i początek", napisana w 1937 roku, sprawia wrażenie nie zrealizowanego scenariusza filmu z Flipem i Flapem. W tej właśnie konwencji pieczołowicie wystawił ją warszawski Teatr Współczesny. Krzysztof Kowalewski i tuszą, i vis comica dorównuje dziś Oliverowi Hardy'emu, a Krzysztof Stelmaszyk robi co może, by naśladować kosmiczną niezgułowatość Stana Laurela. Talerze się tłuką, głowy rozbijają, prąd kopie; w finale jeden z komików ma twarz ubieloną mąką, drugi wymazaną sadzami. Tylko gąb w torcie brakuje - ale przecież nie da się mieć wszystkich przyjemności naraz. Koneserzy z Mokotowskiej, wypełniwszy salę do ostatniego miejsca (kolejka od kasy aż po drzwi wyjściowe), po godzinnej zabawie nie wyglądają na zawiedzionych.
Tytuł oryginalny
Flip i Flap na Mokotowskiej
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 48