Iście afrykańskie upały z temperaturami sięgającymi 38 st. w cieniu nie przeszkodziły warszawskim widzom w celebrowaniu tanecznych wydarzeń czerwca. Publiczność dopisywała zarówno na spektaklach plenerowych jak i tych w zamkniętych salach. A działo się wiele. Pisze Sandra Wilk ze Strony Tańca.
Miesiąc zaczął się od pokazów skierowanych dla najmłodszych widzów, dla których przygotowano premierowe „Gdzie się kryją zmysły?” Renaty Piotrowskiej-Auffret w Nowym Teatrze oraz oryginalny taneczny spektakl dla dzieci „Czując” Moniki Kiwak w Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski. Obie prace miały przybliżać sferę emocji i odczuwania poprzez ciało.
Licząc propozycję Piotrowskiej-Auffret mieliśmy w czerwcu cztery frapujące warszawskie premiery, a każdą z nich zrealizowano w zupełnie innym stylu. W STUDIO teatrgaleria Bartek Woszczyński zadał pytania dotyczące samotności spotęgowanej dynamicznym rozwojem cyfrowej technologii. B’cause Dance Company, który ten choreograf prowadzi, w „Alone | One A.I” (premiera: 8.06) odniósł się także do roli, jaką na nasze życie może wywrzeć wirtualna rzeczywistość i sztuczna inteligencja.
Dzień później (9.06) w wieczorze inaugurującym Festiwal Persona poświęcony postaci prof. Marii Janion w Mazowieckim Instytucie Kultury na swoją premierę zaprosiła Paulina Święcańska. Jej spektakl „Kobiety i duch wolności”, oparty na wyimkach z książek Janion a w warstwie ruchowej inspirowany praktyką medytacji w ruchu Movement Medicine, pokazał jak w udany sposób można tanecznie „zarządzać” dużą grupą performerek i stworzyć przekonujący feministyczny performance o dążeniu do wolności. Po prezentacji tej produkcji odbyła się także ciekawa rozmowa ze znaną psychoterapeutką, dr Ewą Woydyłło-Osiatyńską. To kontynuacja szerokich tematycznie spotkań dyskusyjnych wpisujących się projekt „Centralnej Sceny Tańca” (w jego ramach w czerwcu publiczność miała także okazję uczestniczyć w wernisażu multimedialnej wystawy w MIK-u zorganizowanej przez Fundację Artystyczną Perform z okazji 50-lecia kontakt improwizacji) .
I czwarta premiera – czyli „Nowa rzeczywistość” zrealizowana przez grupę projektową Akademii Tańca Zawirowania, zupełnie nietypowa, bo przygotowana tylko przez ukraińskie tancerki prowadzone przez ukraińskie choreografki Angelinę Zabelinę i Alyonę Omelinę. Ukraińskie przedstawienie opowiadało o jednej decyzji, która zmieniła życie milionów ludzi, o marzeniach i miłości do ojczyzny, o Ukraińcach i Ukrainie w obliczu wybuchu wojny. Chwytający za serce pokaz łączący taniec, sztukę aktorską, wizualizacje artystyczne i nagrania dokumentalne z ataków Rosjan na ludność cywilną w Ukrainie odbył się w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie (19.06).
W CTiT widzowie mieli także okazję obejrzeć dwa, bardziej konceptualne, pokazy w ramach Polskiej Sieci Tańca, organizowanej przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca – „Tens” Marty Wołowiec i „The Vessel” Karoliny Kraczkowskiej.
A później Teatr Tańca Zawirowania i Fundacja Scena Współczesna zaprosiły na 18. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania (22.06–30.06), w który w tym roku odbył się pod dwoma wiodącymi tematami „Przyszłość” i „Komunikacja”.
Trzeba przyznać, że po okresie zamknięcia pandemicznego festiwalowy program obfitował w twórców, którzy wcześniej w Polsce nie występowali. Przede wszystkim kuratorom udało się sprowadzić nieznane zupełnie u nas dwa zespoły z Korei Południowej – PYDANCE i Designare Movement, co było dla warszawskiej publiczności wyjątkową okazją do sprawdzenia, w jaki sposób o tańcu i procesie w nim myślą twórcy z Azji. Niezwykle ciekawym był też pokaz „And Who Is Useless Now?” Ondřeja Holby – autorskiego spektaklu teatralny o człowieku próbującemu skomunikować się z czterema robotami oraz komputerem-matką, sztuczną inteligencją. Reżyser i zaproszony przez niego performer Florent Golfier stawiali m.in. pytanie czy człowiek będzie w przyszłości jeszcze potrzebny w sztuce, w jaki sposób emocjonalnie związujemy się z maszynami (np. ze smartfonem) oraz dlaczego próbujemy personifikować przedmioty nieożywione nadając im imiona.
Podczas letniej edycji Zawirowań obejrzeliśmy także m.in. „La Desnudez” w reżyserii i choreografii jednego z najbardziej cenionych twórców tańca w Hiszpanii, Daniela Abreu. Dácil González i Daniel Abreu, z towarzyszeniem milczącego obserwatora, Hugo Portasa (muzyka grającego na żywo na tubie) opowiedzieli historię dwojga ludzi w przewrotny sposób, zaczynając od śmierci, a kończąc na miłości.
Wielkie wrażenie zrobiło festiwalowe przedstawienie „Silence – Music of life” włoskiego zespołu Art Garage prowadzonego przez choreografkę Emmę Cianchi, wykonane w Teatrze Studio w ciszy ale… nie całkowitej. „Choreografia zagrana została na wielkim, białym, luźno położonym na scenie materiale. Na tym nietypowym placu gry tancerki zostały posypane przez sito białym lekkim pyłem, dzięki czemu każdy ich późniejszy ruch wznosił w powietrze białe obłoki otulające ich ciała, podobnie, jak nieliczne, wyabstrahowane z przestrzeni, dźwięki. Trzeba przyznać, że wszystkie performerki sprawdziły się świetnie, choć miały inną dynamikę, inne ciała i zapewne także odmienne charaktery. Ale dzięki spójnemu konceptowi, zaangażowaniu i ciekawej kompozycji, udało im się w przekonujący sposób pokazać, jak wielką rolę odgrywa w tańcu porozumienie i komunikacja niewerbalna, czym jest wspólny przepływ energii (flow) czy reakcja na najmniejsze nawet bodźce. „Silence – Music of life” w pierwszej, bardziej cichej części obfitował w działania w grupie (w tym w ładne podnoszenia i synchroniczne sekwencje), a w drugiej, w której performerki tworzyły dźwięki na żywo – dominowały solowe pokazy. Niezwykła tu była świadomość własnego ciała, własnej siły i ekspresji, aż chciało się krzyczeć: Niech żyje taniec!” [fragment recenzji: „Niech żyje taniec”, Sandra Wilk, Strona Tańca]
Wreszcie w przestrzeni miejskiej obejrzeliśmy nietypowy francuski performance site-specific „La grande phrase” Didier Theron Dance Company (Dider Theron Compagnie). „Było to niespodziewane doświadczenie, zupełnie odmienne od wcześniejszych spektakli które miałam okazję obejrzeć. Scena w teatrze została zamieniona na miejski deptak, światła reflektorów na popołudniowe słońce, a akompaniująca muzyka na gwar miasta w godzinach szczytu. Tancerze pojawili się w różowych, napompowanych strojach, optycznie zmieniających ich całą sylwetkę w jeden szeroki tułów z wystającymi głowami i rękami. Ich twarze były poważne i niewzruszone, ale to właśnie dzięki tym kontrastom udało im się porwać całą publiczność ze sobą, niejednokrotnie doprowadzając ją do śmiechu. Fascynującym dla mnie okazało się ich podejście do ruchu, powierzchownie niezdarne gesty wielkich, nieproporcjonalnych sylwetek okazywały się wystudiowanymi ruchami świadomych ciał. Tancerze nie tańczyli w kostiumach, raczej wyglądało to, jakby z premedytacją korzystali z sylwetek, w których się znaleźli”. [fragment recenzji: „Jak rajskie ptaki”, Julka Jacobson, Brygada Tańca 2022, Strona Tańca]
W trakcie trwania Festiwalu Zawirowania w Warszawie odbył się jeszcze jeden bardzo ciekawy – konkurencyjny – pokaz, który sprawił, ze widzowie mieli niemały dylemat, w którym z wydarzeń uczestniczyć. Mowa o pokazywanym w SZKOLE (25.06) projekcie „Mechanics of Distance”, zrealizowanym w ramach programu „Perform Europe – East Goes to East”, na który złożył się performance, warsztat z węgierskim choreografem Máté Mészárosem i spacer performatywny. „Mechanics of Distance” mający formę performance’u site-specific znalazł się wśród 20 najlepszych spektakli tanecznych wg Aerowaves (Aerowaves Priority Selection in 2020). A sama praca na trzech performerów i muzyka prezentowana w przestrzeni publicznej, salach wystawowych, lobby, ogrodach, skwerach itp. w swym założeniu zapraszała publiczność do podążania za wykonawcami z trzech różnych środowisk (balet klasyczny, taniec ludowy i taniec współczesny) i zapraszała ją do odrzucenia własnej chęci i potrzeby interpretacji. Partnerem tego nietypowego projektu w Polsce było Stowarzyszenie Pedagogów Teatru.