"Ryzyk-fizyk" - to sztubackie powiedzonko jest odpowiednikiem tradycyjnego "raz kozie śmierć". I rzeczywiście: ryzyko fizyki współczesnej ma coś wspólnego z tą desperacką formułą. A w sytuacji kozy znalazła się cała ludzkość... Aby uchronić świat przed samobójczym obłędem, genialny fizyk symuluje obłęd i ukrywa swoje niebezpieczne odkrycia w domu wariatów - oto kapitalny punkt wyjścia "Fizyków", których polską prapremierę oglądamy na wiernej Durrenmattowi scenie Teatru Dramatycznego. "Punktem wyjścia dla nas nie jest jakaś teza, tylko pewna historia" - powiada o tej sztuce znakomity szwajcarski dramaturg. Po wysłuchaniu jego historii nie dowierzamy mu jednak: to jest sztuka jak najbardziej ..z tezą". I o ile podstawowe tezy autora nie budzą w nas sprzeciwu, o tyle historia, wymyślona dla zademonstrowania tych tez, niezbyt trafia do przekonania. Bo też autor poczyna sobie ze swoimi postaciami jak z kukłami, a chce nam wm�
Źródło:
Materiał nadesłany
Światowid nr 10