Teatr Mały, którego nieagresywne anonse oglądają klienci Domów Centrum przygotował kolejna premierę. Są to "Fizycy" Friedricha Durrenmatta z podtytułem "Komedia w dwóch aktach". W programie przedstawienia czytamy m.in. taką wypowiedź autom: "Podczas wojny miałam 20 lat. Szwajcaria znajdowała się z dala od katastrof i dokładnie nie wiadomo czy pełniła rolę więzienia czy też fabryki pracującej dla Hitlera. Żyłem jakby na wyspie lub na tratwie niesionej prądem wody. Z oddali obserwowałem zmierzch bogów jak widz. Stąd zapewne wzięła się moja wizja historii jako przerażającej i groteskowej farsy". Durrenmatt napisał "Fizyków" ćwierć wieku temu. Idącym na ten spektakl narzucało się pytanie: co dzisiaj pozostało z ówczesnej komedii i z ówczesnego przerażenia? Reżyser spektaklu Lech Komarnicki nie pomyślał zapewne o nastroju, o wątkach komedii - choćby upiornej. Wszystko na scenie dzieje się serio. Tradycyjnie. Dzięki temu wyjaskrawiony zosta
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne, Nr 10