Skoro istnieją gwiazdy to i naruszenia prawa moralnego powinny brzmieć wyjątkowo boleśnie. Tak przynajmniej wierzy Wyrypajew. Fajnie, że ktoś jeszcze ma na to odwagę - pisze Maciej Nowak w Przekroju.
Na premierze "Ożenku" [na zdjęciu] w reżyserii Iwana Wyrypajewa w Teatrze Studio w Warszawie eleganckie, fiu-bździu towarzystwo, związane z nowym stylem uprawiania teatru, dawało wyraz swojemu niezadowoleniu. Telefony grzały się od esemesów rozsyłanych jak Polska długa i szeroka, a poziom nieukontentowania niczym zły cholesterol zatykał cyfrowe łącza. No tak, twórczość Iwana Wyrypajewa różni się od tego, co dzieje się dzisiaj na najbardziej cenionych polskich scenach. W tej perspektywie współczesny rosyjski styl uprawiania teatru w ogóle wydaje się trochę anachroniczny i nie przez przypadek właśnie w Rosji wyrosła grupa zagorzałych fanów Krystiana Lupy, Krzysztofa Warlikowskiego, Grzegorza Jarzyny czy Jana Klaty. W połowie ubiegłej dekady, jako Instytut Teatralny, organizowaliśmy podróż studyjną po Polsce dla krytyków teatralnych z Moskwy i Peterburga. I wysłuchiwaliśmy nieustająco głosów zdumienia: czemu tak agresywnie, czemu tak głośno, c