Nieprzypadkowo jedno zbiegło się z drugim. Laury festiwalowe przypadły bowiem w tym roku twórcom i teatrom prezentującym swoje realizacje w czterech ostatnich dniach festiwalu. Złośliwi powiadali nawet, że dopiero wtedy - w dniu występów teatru im. Jaracza z Olsztyna - rozpoczął się właściwie festiwal. Złośliwi - mówiąc "festiwal" mają na myśli pewien określony - nazwijmy go "festiwalowy" poziom przedstawień. Co zobaczyliśmy więc w toruńskich finałach?
Olsztyn pokazał "Bolszewików" Michaiła Szatrowa w reż. Andrzeja Przybylskiego i scenografii Józefa Zboromirskiego oraz "Edwarda II" Marlowe'a (przekład Jerzego S. Sito), którego inscenizacje przygotował Jan Błeszyński do scenografii Władysława Wigury. Treść sztuki Szatrowa sprowadza się pokrótce do dyskusji członków pierwszego radzieckiego Sownarkomu na temat konieczności wprowadzenia czerwonego terroru, jako odpowiedzi na biały terror kontrrewolucjonistów. Rzecz dotyczy zamachu na Lenina dokonanego w sierpniu 1918 r. Jest to właściwie par excellence scenariusz publicystyczny i jako taki próbował go zrealizować reżyser. Niestety, inscenizacja załamała się na nieporadności odtwórców. którzy nie udźwignęli siły, tempa i żaru sporu. Bardzo pięknie natomiast o-broniła się koncepcja Jana Błeszyńskiego (pisaliśmy już o niej w "Słowie"); który zaprezentował "Edwarda II" Marlowe'a. Przedstawienie to - świeże, oryginalne, manifestacyjne, antyil