"Wesele Figara" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej w Krakowie oraz w reż. Ryszarda Peryta w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.
Zawarte w tytule zawołanie pochodzi wprawdzie z "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego, może się jednak odnosić także do przedstawianych równolegle na kilku scenach przedstawień "Wesela Figara" Mozarta - i o to właśnie w tym przypadku chodzi. Przygotowany na zakończenie sezonu Opery Krakowskiej spektakl arcy-opery Mozarta pod niejednym względem zasługuje na szczere uznanie. Jest przejrzysty, logicznie skonstruowany oraz - co ważne, a ostatnio rzadko praktykowane - zgodny w ogólnych zarysach z treścią doskonałego libretta. Z zawiłościami Mozartowskiej partytury całkiem dzielnie, choć chwilami chyba w zbyt wolnych tempach, radził sobie młody kapelmistrz Tomasz Tokarczyk, a wśród protagonistów nie zabrakło artystów - z gwiazdorem Opery Metropolitan Mariuszem Kwietniem na czele - których śpiew mógł przynieść słuchaczom wiele wspaniałych wrażeń. A jednak... Po blisko czterogodzinnym spektaklu opuszczaliśmy krakowski teatr z uczuciem dziwnego niedosytu. Dl