"Moja córeczka" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Trudno zrozumieć, dlaczego Marek Fiedor zrobił wszystko, by pokazać, że "Moja córeczka" jest sztuką mocno zwietrzałą . Utwór napisany przez Tadeusza Różewicza w 1964 roku, pierwotnie planowany jako scenariusz noweli filmowej, jest poruszającą opowieścią o losach córki i ojca, dwojga najbliższych sobie ludzi. Opowieścią, w której jest bezradność i rozpacz, klęska miłości rodzicielskiej i zawiedzione nadzieje. Poraża też brak międzypokoleniowego porozumienia. W inscenizacji Marka Fiedora żaden z tych elementów nie wybrzmiał do końca. A dominującą cechą spektaklu jest nuda. O tym, że to dobra sztuka, przekonał przed kilku laty Andrzej Barański realizacją w Teatrze Telewizji. Udowodnił przede wszystkim, że utwór świetnie się sprawdza we współczesności. W spektaklu Teatru Ateneum jest inaczej. Przez scenę przewija się wiele bezbarwnych postaci. Taką jest też, niestety, tytułowa Mirka w wykonaniu Anny Gorajskiej. Nawet przez chwilę