W sobotę na dużej scenie Teatru im. Mickiewicza nie było wolnych miejsc. Kiedy zgasły światła, na widowni natychmiast zaległa cisza. I pozostała tam do końca spektaklu. "Antygonę" Jeana Anouilha wyreżyserował Bogdan Tosza. Współczesna wersja tragedii Sofoklesa jest jedną z jego ulubionych sztuk, widać, że czuje tę historię. Jej bohaterka- dziewczyna, która podejmuje walkę z ułożonym, wygodnym światem, choć dobrze wie, że zapłaci za to życiem (czyli w jakimś sensie poświęca siebie dla idei) - jest dla Taszy ucieleśnieniem nonkonformizmu, symbolem walki o własne " ja". A przy całym tym ideowym obciążeniu pozostaje bardzo ludzka- ot, dwudziestolatka, co się czasem śmieje, czasem płacze, kocha albo boi... Reżyser stworzył z tej postaci pomnik bez piedestału: Antygonę można dotknąć, uderzyć, nawet zgwałcić, co zresztą robi jeden ze Strażników. Jednak ona mimo wszystko zostaje wierna swoim postanowieniom i zasadom. Anouilh pisał tę sztu
Tytuł oryginalny
Feta w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza- Częstochowa nr 245