W kwietniu odbyły się XXXIII Warszawskie Spotkania Teatralne - przyjechało kilkanaście spektakli z kraju; w maju nowy festiwal Da, da, da!, prezentujący dziesięć spektakli z Rosji; w czerwcu Spotkania Teatrów Narodowych - zaproszono na nie cztery przedstawienia ze stolic Europy; w czerwcu i lipcu kilkanaście spektakli zagranicznych na festiwalu szkół teatralnych. Ktoś powie: cudnie, to bogata oferta teatralna, ale nawet najgorętsi fani Melpomeny rzadko mogą wydać kilkaset złotych miesięcznie na bilety (przeciętnie po 80 złotych), więc wiele miejsc było wolnych - pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Nadto owe festiwale "wysysają" widzów z teatrów stolicy, one w tym czasie też są pustawe, ale nikomu to nie przeszkadza. Tyle na temat urzędników Pani Prezydent, obudzonej przez referendum do działania, którym trudno przewidzieć skutki takiej kumulacji imprez. Jakość zwiezionych przedstawień to inna kwestia, wcale nie marginalna. Największe nadzieje wiążę z teatrami narodowymi, ponieważ nie piszę o teatrach studenckich, alternatywnych, prywatnych, komercyjnych, lalkowych, muzycznych itp., tylko o zawodowych i repertuarowych. Teatry narodowe we wszystkich krajach, gdzie istnieją, są dotowane i pełnią rolę kulturotwórczą poprzez inscenizacje arcydzieł danego języka i klasyki. Tak rozumiana jest ich szczególna rola i stosowne budżety. Najsłabszym, podobnie jak w minionej edycji "Hamlet" Walerija Fokina, okazał się także w jego reżyserii spektakl Liturgia zew według Gracza Dostojewskiego. Na obrotówce przesuwają się wokół wielokątnej bryły, ni t