EN

24.07.2017 Wersja do druku

Festiwal Transatlantyk. Lekcja została odrobiona

Festiwal Transatlantyk za nami. Wzięło w nim udział 63 tys. osób. To wielki sukces, ale nie można zapomnieć o niedociągnięciach tej edycji - pisze Karol Sakosik w Gazecie Wyborczej-Łódź.

Piątek, godz. 16 przed Teatrem tłum ludzi. Czekają na Edwarda Nortona. Liczą na autograf, może nawet wspólne zdjęcie. Nie mogą iść za nim, bo nie udało im się zdobyć biletu. Te rozeszły się w minutę. Chętnych było kilkanaście tysięcy osób. Wewnątrz teatru pełna sala. Artysta odpowiada na pytania. Nie ma tematów tabu. Ten obrazek najlepiej pokazuje, czego łodzianie oczekują od festiwalu takiego jak Transatlantyk, imprezy z iście hollywoodzkim rozmachem. Pytanie nie wraca Osiem festiwalowych dni to zielone dywany, cztery masterclassy, dziesiątki spotkań, 50 premier, 200 filmów i kilkaset seansów. Gdyby ciągnąć tę wyliczankę dalej, skończylibyśmy pewnie na 3 mln zł miejskiego wsparcia. Czy to dużo? Wystarczy powiedzieć, że to wciąż największa dotacja w historii łódzkiej kultury. Wielki budżet przekłada się na jeszcze większe oczekiwania. I chociaż ciężko porównywać Festiwal Transatlantyk z jakąkolwiek inną łódzką imprezą

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Festiwal Transatlantyk. Lekcja została odrobiona. Lepiej późno niż wcale

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź online

Autor:

Karol Sakosik

Data:

24.07.2017