Po pierwszym dniu Festiwalu Teatrów Ulicznych - Ulica 24 Street Art w Krakowie pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Od czwartku nie sposób przejść przez Rynek i nie wpaść na teatr. Nie tylko na widownię, ale i na scenę, bo teatry uliczne angażują widzów, a ci, choć grają za darmo, nie mają nic przeciwko temu Już od rana było wiadomo, że zaczyna się Festiwal Teatrów Ulicznych. Rynek pocięty barierkami i taśmami wytyczającymi prowizoryczne sceny, tu próba aktorów, tam muzyki. Tu konstrukcje z kartonowych pudełek, tam rozłożony dywan. Od kościółka św. Wojciecha skomplikowana maszyneria z wielkim kołem i amfiteatr dla widzów. No i dyrektor festiwalu Jerzy Zoń objeżdżający na rowerze festiwalowe stanowiska. O godz. 17 festiwal się rozpoczął - występem klauna Leandrego Ribery i widzów, którzy chętnie - choć nieco nieśmiało - wchodzili do jego zaimprowizowanego domu. Starsi, młodsi, dzieci - wszyscy przechodzili przez drzwi, włazili przez ramę lustra, zamieniali się z Leandrem na czapki, udawali odbicie w lustrze. Z kijowskimi klaunami Art-Obstrel [na