Ostatni konkursowy dzień Festiwalu był bardzo udany. Spektakle wywołały tak skrajne opinie, że widzowie mogli sobie skoczyć do oczu i gardeł. Pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.
Na początek pokazano włoskiego "Don Juana i kobiety" z Miejskiej Akademii Teatralnej w Udine. Bazą jest klasyczny dramat Moliera, uzupełniony został przez Maxa Frischa ("Don Juan, czyli miłość do geometrii") i scenariusze filmowe Wadima ("Gdyby Don Juan był kobietą") i Felliniego ("Miasto kobiet"). W kiczowato romantycznej scenografii aktorzy przedstawili Don Juana przez pryzmat odczuć kobiet, które uwodził. Z tyłu na szafirowym tle świeci tarcza księżyca, a zza kolumn klasycystycznego frontonu wychodzą oczekujące kobiety. Tańcem wyrażają swoje osobowości i nastrój. Jedne są pewne siebie, inne wycofane, rozerotyzowane i skrajnie nieśmiałe. Tylko jedna jest stereotypowo brzydka - niezgrabna, zapracowana, zakompleksiona urzędniczka, która codziennie pogłębia wadę wzroku nad stertą dokumentów. Kolejne sceny są oddzielnymi całościami, które przede wszystkim mają przedstawić złożoną anatomię miłości - spotkania, pożądania, przywiązania, zd