Tak jak trudno wyobrazić sobie Centrum Sztuki Współczesnej bez Janusza Marka, kuratora teatralnego, tak trudno wyobrazić sobie życie artystyczne stolicy bez prowadzonych przez niego Międzynarodowych Spotkań Sztuki Akcji "Rozdroże" - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Ten festiwal od 20 lat otwiera nas na nowe zjawiska z pogranicza teatru, tańca i sztuk wizualnych. Kiedy dzisiejsze gwiazdy polskiej sceny tańca współczesnego uczyły się dopiero chodzić, Janusz Marek przywoził do Polski takie legendy, jak Anna Teresa de Keersmaeker, Tanztheater Wuppertal Piny Bausch i zespół Trishy Brown. Prezentował prace artystów multidyscyplinarnych, jak Romeo Castellucci i Jan Fabre oraz koncerty gwiazdy muzyki awangardowej: Steve'a Reicha i Meredith Monk. Nigdy nie zapomnę olśniewającego występu japońskiego tancerza butoh Kazuo Ohno, który w Teatrze Dramatycznym tańczył do muzyki Chopina w czerwonym słomkowym kapeluszu i ze złamanym, obandażowanym palcem. Ani spektaklu "Nelken" Piny Bausch w Teatrze Wielkim, po którym widzowie zrywali ze sceny sztuczne goździki na pamiątkę tego wieczoru cudów. Piszę to wszystko ze smutkiem, bo zakończona w ubiegłym tygodniu jubileuszowa, 20. edycja Rozdroża była cieniem dawnych spotkań. W ostat