Tegoroczny festiwal R@port dość trafnie diagnozuje przyczyny dzisiejszej sytuacji Polski. Jak na dłoni ukazuje oburzające cechy Polaków: kołtuńską ksenofobię, nieuzasadnione poczucie wyższości, zadufanie i brak zaufania do kogokolwiek, wreszcie - ortodoksyjną, zaślepiającą religijność - pisze Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Przez cały tydzień w Gdyni można było oglądać spektakle z całej Polski, prezentowane w ramach konkursowego przeglądu jedenastej edycji Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port. Po obejrzeniu siedmiu spektakli, rywalizujących co festiwalowe nagrody, uczucia można mieć co najmniej mieszane: jeden okazał się produkcją na poziomie serialu z ubogiej stacji telewizyjnej, dwa - ambitnie pomyślanymi, ale mocno nieudanymi eksperymentami, jeszcze inny - przedstawieniem dla dzieci, owszem, nader udanym, ale zupełnie nie pasującym do konkursu. Ale jednocześnie w ramach festiwalu można było obejrzeć trzy przedstawienia znakomite, ważne i mocne, wyraźnie i głośno mówiące o tym, co się dziś dzieje w Polsce. Politycy, politolodzy, socjologowie, publicyści - wszyscy od kilku miesięcy rozpaczliwie próbują dociec, co takiego tu się stało, że ostatnie zmiany polityczne i społeczne: odchodzenie od demokracji w jej dotychczasowym kształcie czy wzrost nastroj�