>>> Za to tłumy zjawiły się na "Ósmym dniu tygodnia" - wszak legenda Hłaski większa od legendy Kajzara. I tym większe było rozczarowanie, gdy stało się oczywistym, że ani adaptator, ani reżyser, ani scenograf, ani wykonawcy nie potrafili walorów prozy Marka Hłaski przełożyć na język teatru. Aktorzy krzyczeli do siebie, na siebie, mniemając, że w ten sposób tworzą ekwiwalent brutalności świata przedstawianego przez Hłaskę. Scenograf wyciągnął na scenę, co tam miał, sądząc, że dramatyczna rzeczywistość lat pięćdziesiątych wyłoni się sama z "bidy" i brzydactwa. (Marcin Stajewski) <<<
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 10