XLVIII Kaliskie Spotkania Teatralne. Pisze Bożena Szal-Truszkowska w Ziemi Kaliskiej.
Za dwa lata Kaliskie Spotkania Teatralne, które uchodzą za najstarszy (organizowany nieprzerwanie) festiwal teatralny w Polsce, doczekają się jubileuszowej pięćdziesiątej edycji. Zamykając tegoroczną imprezę, prezydent miasta już zapowiadał, jak to hucznie będziemy świętować półwiecze Teatralnych Spotkań nad Prosną. Oby był dobrym prorokiem! Niestety, jak na razie nic nie wskazuje na to, żeby ta (niegdyś tak prestiżowa!) impreza rozwijała się lub przynajmniej zmierzała w dobrym kierunku. Od co najmniej kilku lat festiwal błądzi raczej po manowcach. Raz kokietuje teatry eksperymentalne, potem znów wraca do tradycyjnego rzemiosła scenicznego albo też ambitnie zmierza w kierunku konfrontacji scen europejskich, aby szybko wycofać się z tych lekko samobójczych planów. A efektem tych podrygów jest stały odpływ publiczności, która po prostu tęskni za starym dobrym teatrem. To prawda, że takiego teatru już nie ma, że życie dawno przerosło scen�