VIII Miedzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu podsumowuje Renata Metzger w Gazecie Wyborczej - Radom.
Lubimy, gdy Gombrowicza serwuje się nam na wesoło - z gagami, z przerysowaniem, z hukiem. Takie spektakle publiczność zakończonego właśnie festiwalu nagradzała największymi oklaskami. Przez pięć dni VII Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego można było w Radomiu obejrzeć dziesięć przedstawień - dobrych i bardzo dobrych. Najbardziej utkwiła mi w pamięci "Ferdydurke" [na zdjęciu] ukraińskiego teatru z Czerkasów. Spektakl to mistrzostwo, jeśli chodzi o oprawę muzyczni), scenografię, a cały. ponad 20-osobowy zespól grał równo. Reżyser Serhij Proskurnia, czytając Gombrowicza, zwrócił uwagę na zagrożenia, jakie niesie wszelka tresura, narzucanie gotowych wzorców, nie tylko dla rozwoju człowieka, ale też dlaeah eh społeczeństw. Tak według Ukraińca rodzi się totalitaryzm. Stąd na scenie portrety: Stalina, Hitlera, Mussoliniego. Co z tego, że w "Ferdydurke" nie znajdujemy takich dokładnych odniesień, że polityki tam nie ma. Tekst żyje