Festiwal przypominał ofertę dobrej telewizji cyfrowej - pokazywał tak wiele różnych rzeczy naraz, tak że uczestnik skazany był na bieganie między dyskusją panelową a pokazem teledysków, między plenerowym happeningiem a konferencją prasową, niczym telewidz skaczący pilotem po kanałach - o zakończonym we Wrocławiu pierwszym Międzynarodowym Festiwalu Twórczości Telewizyjnej Prix Visionica pisze Wojciech Orliński w Gazecie Wyborczej.
We Wrocławiu zakończył się Prix Visionica - międzynarodowy festiwal produkcji telewizyjnej. To pierwsza impreza z tego cyklu, ale już widać, że był potrzebny. W latach 90. krytycy i twórcy zgodnie utyskiwali na to, że zalewa nas zachodnia tandeta i nie mamy pieniędzy, by z nią konkurować. A nawet jakbyśmy mieli, to widz i tak będzie wolał "Dynastię" od dowolnej rodzimej produkcji. I gdzieś w pierwszej połowie lat 90. faktycznie chyba tak było - wszystko, co miało na sobie magiczny stempel "produkcja USA", od razy zyskiwało w oczach widzów na atrakcyjności. Sytuacja od tamtego czasu zmieniła się. Dziś wolimy obejrzeć komedię może i słabszą, ale jednak polską - bo chcemy znowu zobaczyć naszych ulubionych aktorów, bo chcemy się pośmiać z naszych realiów. Na międzynarodowym rynku jesteśmy już nie tylko importerem - nasze programy i nasze formaty (licencje na realizacje według naszych pomysłów) są kupowane przez inne telewizje, zwłaszcza