ŚWIETNIE napisana sztuka, żartobliwie dotykająca sprawy traktowanej zwykle ze śmiertelną powagą: relacji damsko-męskich -tak krytycy piszą o "Kurze na plecach" Freda Apke, wyreżyserowanej przez samego autora dla stołecznego Teatru na Woli. Spektakl już za niecały tydzień - 9 stycznia,wystawiony zostanie w Operze na Zamku w Szczecinie jako kolejna propozycja Festiwalu Gwiazd Komedii.
BOHATERAMI "Kury na plecach" są sąsiedzi: ona to typowa kura domowa, on - wiolonczelista. Łączą ich jedynie kłótnie o ogródek, w którym ona troskliwie hoduje róże, a on je nonszalancko zachwaszcza. Pewnej nocy ona zjawia się u niego, prosząc o pomoc i tłumacząc, że właśnie zamordowała znęcającego się nad nią męża. Kilka wspólnie spędzonych godzin zmieni raz na zawsze życie skonfliktowanych do tej pory sąsiadów. W spektaklu wątek psychologiczny splata się z kryminalnym, przesłanie jest jednak optymistyczne -autor delikatnie sugeruje, że najlepszą drogą do pogodzenia się z ludźmi i światem jest śmiech. Lepiej przecież śmiać się, niż gorzknieć i nienawidzić. W rolach głównych tej przewrotnej czarnej komedii występują: Marta Klubowicz (aktorka przełożyła także sztukę z języka niemieckiego na polski), Artur Barciś i Mirosław Zbrojewicz. Warszawskie przedstawienie rozpocznie się o godz. 20. Bilety na nie, w cenie 80,70 i 50 zło