O "Iwonie" nikt dziś już chyba nie myśli jak o bohaterce dramatu. Iwona to symbol przemian kulturowych - o Festiwalu Gombrowiczowskim w Radomiu pisze Anna Bielecka-Mateja z Nowej Siły Krytycznej.
Gombrowicz ponoć "Iwony, księżniczki Burgunda" nie lubił, a sam dramat miał napisać bardziej do szuflady niż na scenę. Jednak to, co z "Iwoną" uczynili potem inscenizatorzy, reżyserzy i krytycy, przekracza najśmielsze oczekiwania. O "Iwonie" nikt dziś już chyba nie myśli jak o bohaterce dramatu. Iwona to symbol przemian kulturowych, znak "ponowoczesności", wzór świadomości, także genderowej, oznaka cielesności istniejącej nie jako forma współodczuwająca, lecz wizualna. Tym trudniej wystawiać "Iwonę" Litewski teatr State Youth Theatre zadaniu nie podołał. Na ławie oskarżonych nie zasiada jednak reżyser Jonas Vaitkus. Jego pomysł przeniesienia akcji na ogrodzoną kratami plażę ze złocistym piaskiem i szumem morza w tle, choć dla Polaków niezbyt nowatorski, znajduje swoje uzasadnienie. W jakim innym miejscu można doświadczyć takiej egzaltacji cielesności i seksualności, afirmacji ciał i ekspozycji fizycznych wdzięków? Wśród rozentuzjazmowa