- Członkowie Teatru Pieśń Kozła, organizatora przeglądu, służą wartościowej sprawie. Pokazują nam inne kultury, uczą tolerancji, sprowadzają ciekawych, oryginalnych artystów. Młodzież uczy się innego bycia sobą, innego punktu widzenia na życie - o zakończonym we Wrocławiu III Brave Festival mówi Mirosław Kocur w rozmowie z Magdą Podsiadły z Gazety Wyborczej - Wrocław.
W sobotę zakończyła się we Wrocławiu trzecia edycja Brave Festiwal, przeglądu tradycyjnej sztuki śpiewu, tańca i muzyki różnych nacji świata. Magda Podsiadły: Patrząc na program tego festiwalu, można stwierdzić, że nie ma polskiego folkloru. Obok Teatru Ósmego Dnia był tylko Teatr Pieśń Kozła, który inspiruje się obcą tradycją. Mirosław Kocur: Ja bym powiedział jeszcze inaczej, że rdzenni artyści polscy to był oczywiście Teatr Ósmego Dnia oraz polityk, który otworzył festiwal, czyli wystąpił. W miejsce samogłosek polskich ą i ę mówił a i e i był tak folklorystyczny, jak nasza aktualna rzeczywistość polityczna. A czemu nie ma dziś polskiego folkloru? Bo polityka reżimowa skutecznie wypędziła rdzenną polską kulturę, zamknęła artystów ludowych w gettach pod szyldem: sztuka prymitywna. Takie prasłowiańskie ludy, jak Bojkowie i Łemkowie prześladowani z przyczyn politycznych nie przyznawali się do swego pochodzenia, do swego języka,