Po kolejnym dniu festiwalu - jedno stało się całkiem pewne - podczas tegorocznej edycji nie sposób się nudzić. Program jest tak bogaty i atrakcyjny, że naprawdę trudno nawet wykroić choć chwilę czasu na kawę. Dla teatromanów z pewnością największą atrakcją były jednak wydarzenia związane z cyklem Cricoteka w Łodzi. - o Festiwalu Czterech Kultur w Łodzi pisze Monika Kwaśniewska.
Harmonogram na niedzielę rozpoczynała promocja czasopisma "Słowo żydowskie" - wydawanego w Warszawie przez Zarząd Główny Towarzystwa Społeczno-Kulturowego Żydów w Polsce dwujęzycznego miesięcznika. Oprócz rozmowy o historii i sposobie funkcjonowania magazynu na spotkaniu podjęty został temat cyklu artykułów opisującego miasta żydowskie. Po Warszawie i Łodzi, w najnowszym numerze pod kątem śladów pamięci o Zagładzie opisany zostaje Berlin. Podjęto też kwestię pojawiających się niekiedy zarzutów, iż szukanie żydowskich korzeni stało się w ostatnich lat swoistą modą. Jak mówili redaktorzy "Słowa żydowskiego" ataki te wydają się jednak dość nieuzasadnione w świetle trwającej przez wiele lat po wojnie tendencji do ukrywania (lub wręcz przymusu ukrywania) żydowskiego pochodzenia. Szukanie swoich korzeni to niewątpliwie więcej niż moda, zwłaszcza w Polsce, w której nie da się oderwać żydostwa od polskości. Wieczorem w kinie Charlie