"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego z Teatru Śląskiego w Katowicach na Festiwalu Boska Komedia w Krakowie. Pisze Łukasz Badula w portalu kulturaonline.pl

Trza być z butą na Weselu. Radosław Rychcik wystrzelił Wyspiańskiego do Belfastu i nawet, jeśli przestrzelił, efekt jest oszałamiający! Zaproście tu na Wesele wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy. Pioruny, brzęczenia, śpiewy. No to jest gromadnie, hucznie, kolorowo. Aż oczy i uszy pękają. Oni się tam gniotą, tłoczą, a taneczno- alkoholowa fraternizacja szybko traci swój koncyliacyjny wymiar. Na jaw wychodzą chowane urazy i pamięć bratobójczego konfliktu. Trzask, prask, biją się po pysku. Jak to na "Weselu". W podkrakowskich Bronowicach? Nie, w Belfaście. Choć z tekstem Wyspiańskiego. Taka fantazja. Niekoniecznie ułańska. Bo reżyser Radosław Rychcik serwuje rodzimą klasykę jako "angielszczyznę". Chwilami rodem z fast-foodu, ale zawsze z wyczuciem prawdziwego mistrza teatralnej kuchni. Szatkowanie Wyspiańskiego Zrealizowane w Teatrze Śląskim przedstawienie nie miało po premierze zbyt dobrej prasy. W mniej lub bardziej krytycznych opiniach powraca�