Boska Komedia pokazała, że uznani twórcy mają godnych siebie następców, czy może bardziej adekwatnie mówiąc młodszych partnerów - pisze Jakub Papuczys z Nowej Siły Krytycznej.
Michał Borczuch podczas sobotniego festiwalowego spotkania mówił o swoim teatrze jako o czymś pękniętym, świadomie niedokończonym, powstałym z odpadów, można by było powiedzieć teatralnych śmieci (jego pierwszy spektakl "KOMPOnenty" jak sam go określił był bardzo trashowy). Z kolei w rozmowie z Marcinem Kościelniakiem Krzysztof Zarzecki (aktor występujący w wielu spektaklach Michała Borczucha, zaś na festiwalu występujący w dwóch spektaklach z cyklu "Paradiso", czyli prezentującego dokonania młodych reżyserów) opowiadał, że Krzysztof Garbaczewski (reżyser prezentowanego w tym cyklu spektaklu "Opętani") zaprosił go do udziału w spektaklu na dwa tygodnie przed premierą, żeby mu "rozwalić spektakl". Pęknięcie, rozwalenie, rozsadzenie, wyjście poza znane ramy i kategorie wydaje się oddawać radykalność i odwagę poszukiwań młodych twórców. Oczywiście festiwal Boska Komedia to przede wszystkim konkurs na najlepszy polski spektakl ostatniego