Teatr publiczny nie musi być wcale repertuarowy. Byle był żywy, czyli umykał konwencjom i kompromisom, na które jest skazany każdy teatr mieszczański. I byle był wspólnotowy. Oto jego przykład - pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym - dodatku "Teatr ogromny".
Ideę programową krakowskiego festiwalu POP-UP firmują dwie osoby. Agata Siwiak to przede wszystkim pomysłodawczyni i kuratorka trzech edycji festiwalu Wielkopolska: Rewolucje, w ramach którego czołówka polskiego środowiska teatralnego zjeżdżała do wielkopolskich wsi i miasteczek, by tam, z przedstawicielami lokalnych społeczności, robić teatr. Grzegorz Niziołek zaś to przede wszystkim autor wyróżnionej Nagrodą im. Jana Długosza książki "Polski teatr Zagłady", gdzie fenomen zbiorowego wyparcia Zagłady przez polskie powojenne społeczeństwo staje się kołem zamachowym historyczno-teatralnej przeciwnarracji, nicującej tę tradycyjną, której rusztowaniem są narodowe mity. Patrząc na ideę POP-UP-u z perspektywy teczek kuratorów dostrzeżemy potencjał, by stawiane w programie - w kontekście jubileuszu teatru publicznego - pytania o teatr, który "z tradycji czyni świętość", który opiera się na "ustalonych raz na zawsze zasadach produkcji" i na zwi�