Po tragiczno-farsowym "Życiu po życiu" i awangardowym "Romeo i Julii" - w Teatrze im. Bogusławskiego przyszedł czas na realizm psychologiczny. A realizm ten to z jednej strony szansa, z drugiej niebezpieczeństwo dla teatru.
"Dla Julii" to współczesna trzyosobowa sztuka. Głównymi bohaterkami są kobiety, matka i córka, ale na scenie występuje także mężczyzna. Gloria, Julia i Charlie Wszyscy troje mają swoje problemy, są uwikłani w jakieś bardziej lub mniej toksyczne związki. Gloria jest aktorką, aktorstwo jest całym jej życiem, praca w teatrze zabiera jej czas przeznaczony, teoretycznie, na wychowywanie córki, a i kontakty z własną matką (dopóki żyła) odbywały się przez pryzmat sceny, Julia, jej córka, jest inna: nie pasjonuje się teatrem, pracuje jako pielęgniarka, trochę śpiewa. Jej dzieciństwo to, najogólniej mówiąc, oczekiwanie na matkę oraz zmieniający się ojczymowie czy opiekunki. I jeszcze najbardziej traumatyczne zdarzenie: moment, kiedy musiała ratować matkę po nieudanej próbie samobójstwa. Jest jeszcze Charlie. To jedyny eks-towarzysz życia Glorii, którego Julia zaakceptowała, a może i uznała za ojca. Teraz Charlie żyje w nieszczęśliwym zwią