Reżyserską inwencję widać zaledwie kilkakrotnie, ale jej jakość zdaje się wątpliwa - o spektaklu "Don Giovanni" w reżyserii Michała Znanieckiego w Krakowskiej Operze pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.
W nowym budynku Opery Krakowskiej odbyła się premiera "Don Giovanniego" w reżyserii Michała Znanieckiego. Wyczekiwany, szeroko reklamowany spektakl zawiódł na każdym polu. Reżyser stanął w pół drogi między klasyczną realizacją, a powierzchownym czytaniem "Don Giovanniego" przez estetykę Felliniego. Znaniecki najwyraźniej nie miał pomysłu na operę. Nie zaproponował żadnej interpretacji, nie wprowadził przesunięć w relacjach między Don Giovannim i licznymi kobietami, zilustrował tekst. Reżyserską inwencję widać zaledwie kilkakrotnie, ale jej jakość zdaje się wątpliwa - np. gdy Zerlina (Joanna Dobrakowska) siedzi na leżącym Massetcie (Damian Konieczek), naśladując kopulacyjne ruchy, zmieniając najwyższe tony arii w orgiastyczne okrzyki. Spektaklu bronią aktorzy - świetny Michał Kwiecień w tytułowej roli, heroicznie próbuje nadać swojej postaci jakiegokolwiek kolorytu, charakteru, choć jego Don Giovanni nie jest ani nowatorski, ani przewro