Produkując w Instytucie Teatralnym spektakl "Gdzie jest Pinokio?", z którym ruszyliśmy dziś w trasę do 20 najmniejszych miejscowości w Polsce, pozbawionych kontaktu ze sztuką, zakupiliśmy namiot cyrkowy. Cudowne, magiczne, połatane szapito, generujące dziecięce marzenia o wielkiej włóczędze - pisze Maciej Nowak w felietonie dla Krytyki Politycznej.
Piszę ten felieton po raz drugi, bo netbook, którego używam, zawiesił się i zlikwidował prawie gotowy tekst. Pierwotnie zamierzałem roztrzaskać urządzenie, ale szybko doszedłem do wniosku, że dużo bardziej bawiłoby mnie złamanie kręgosłupa facetowi, który jest odpowiedzialny za błędy w oprogramowaniu komputerów firmy Packard Bell. A teraz do rzeczy. Upadek polskiej sztuki cyrkowej to może nie jest poważny temat na felieton dla Krytyki Politycznej. Być może. Ale mnie to przejmuje. Produkując w Instytucie Teatralnym spektakl Gdzie jest Pinokio?, z którym ruszyliśmy dziś w trasę do 20 najmniejszych miejscowości w Polsce, pozbawionych kontaktu ze sztuką, zakupiliśmy namiot cyrkowy. Cudowne, magiczne, połatane szapito, generujące dziecięce marzenia o wielkiej włóczędze. Jeszcze rok temu było domem jednego z ostatnich polskich cyrków. Ale cyrk Bojaro w tym sezonie już nie wyjechał w trasę. Zmęczeni nieustającą udręką, przybici tragiczną sytuac