W tym pożegnaniu nie ma sentymentalnego żalu. Jest bezsilna wściekłość, że kolejny raz po roku 1989 nie umieliśmy ocalić ważnej placówki polskiej kultury - pisze Maciej Nowak.
To miał być mój 47. felieton teatralny w 3555. numerze "Przekroju". Byłby to tekst o sztuce Doroty Masłowskiej "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" wyreżyserowanej przez Agnieszkę Glińską w Teatrze Studio w Warszawie. Trochę ponarzekałbym, po co po raz enty bierze się za ten sam utwór Masłowskiej, ale też zachwyciłbym się pracą aktorów i zwróciłbym uwagę, że w Teatrze Studio jestem w dopiero co zaczynającym się sezonie teatralnym już po raz drugi. Czy to przypadek? Nie, to jeden z trzech stołecznych teatrów, do którego chce się jeszcze chodzić. Obok Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego i TR Warszawa (dziś nie wiadomo kogo, bo od dziewięciu miesięcy władze Warszawy nie potrafią podpisać kontraktu z Grzegorzem Jarzyną). A może byłby to tekst o "Betlejem polskim" Wojciecha Farugi z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu, który zaprezentował ten spektakl w Warszawie i rzucił na kolana branżową publiczność. Osoby z różnych tea