EN

3.04.1966 Wersja do druku

Felieton o premierach

Ważne premiery poprzedza zwykle, w kręgach teatromanów, oczekiwanie nie pozbawione lek-kiego podniecenia. A to wiadomo, że aktor ma nadzwyczaj ciekawą rolą, a to reżyser zadanie szczególnie trudne, to znów sztuka sama budzi jakaś niecierpliwość, tę wstępną - aby ją prędzej zobaczyć na scenie. Zjawisko takiego oczekiwania, jeśli się utrwali, jeśli przechodzi w nawyk, jest w końcu nadzwyczaj pożyteczne. A czasem bardziej nawet interesujące niż późniejsza konfrontacja sceniczna własnych wyobrażeń. Zjawisko jest pożyteczne i nie rozumiem, dlaczego tak mało dbają o jego kultywowanie same teatry. A nie dbają przez to, że swoje premiery wypuszczają hurtem, nie pozwalając w każdej z nich z osobna zawczasu się rozsmakować. Wiem, że bywają to decyzje dyktowane przyczynami organizacyjnymi, technicznymi, obsadowymi, ale przecież kiedy te wewnętrzne przyczyny stanowią istotę teatru, nie one przynajmniej stanowią o jego obcowaniu z widownią. Marzec

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Felieton o premierach

Źródło:

Materiał nadesłany

"Życie literackie" nr 14

Autor:

Zygmunt Greń

Data:

03.04.1966

Realizacje repertuarowe