Po kilkudziesięciu latach nieobecności w Polsce pojawiła się na scenie stołecznego Teatru Wielkiego "Fedora" Umberto Giordano. Ta opera od kilkunastu lat przeżywa swoisty renesans i można ją spotkać w repertuarach teatrów operowych Londynu, Wiednia, Zurichu, Berlina, Budapesztu i wszędzie przyjmowana jest z zainteresowaniem. Okazuje się bowiem, że zwarte, dobrze skonstruowane libretto (ale mało prawdopodobne w swojej treści), piękna muzyka i partie wokalne dające solistom duże pole do popisu, obroniły się przed działaniem czasu i nadal wzruszają. W warszawskiej inscenizacji "Fedory" (premiery 25 i 27 marca) na pierwszy plan wysuwa się jej plastyczna uroda. Piękna, stylowa utrzymana w dobrej kolorystyce scenografia Mariusza Chwedczuka i równie piękne kostiumy (szczególnie Fedory) autorstwa Xymeny Zaniewskiej nadają spektaklowi atmosferę i nastrój. Premierowa publiczność nagrodziła oklaskami scenografię do III aktu - sielankowy (nieco cukierkowaty) szw
Źródło:
Materiał nadesłany
24 Godziny: Gazeta Kielecka