Znowu zmierzymy się z ważkimi kwestiami egzystencjalnymi. A to za sprawą Janusza Wiśniewskiego i jego słynnej, quasi-grotowskiej inscenizacji "Fausta" Goethego. Po raz kolejny więc na naszych oczach rozegra się historia paktu z Diabłem, tragicznej miłości i udręki w szukaniu prawdy aż po śmierć. O swoim przedstawieniu, które podbito wszystkie najważniejsze festiwale europejskie, jeszcze z Krystyną Feldman w roli Weroniki, Wiśniewski pisze: "Mój temperament jazzmana nie pozwoli mi na ścisłe trzymanie się litery "Fausta". To moje bardzo osobiste przedstawienie. Opowiadam wam 'Fausta', ale nie wymagajcie ode mnie beznamiętności. Opowiadam spiesznie i w emocjach, niekoniecznie to, co spodziewaliście się usłyszeć, ale czuję się tak poruszony lekturą Goethego, że jestem trochę jak ta przekupka, która mówi sąsiadkom: "Widziałam anioła spadającego na ziemię!'"
Źródło:
Materiał nadesłany
Aktivist